niedziela, 18 listopada 2012

x

Nazywam się ██████ i jestem alkoholikiem.

Czuję się cholernie samotny. Tak kurewsko samotny, że chce mi się płakać. Jakiś czas temu żona powiedziała sakramentalne, a nawet jeśli tak nie powiedziała dokładnie – sens był taki, że teraz, kiedy nie piję jest gorzej, niż gdy wracałem do domu pijany. Czuję się źle. Sprawa z kredytem i kupnem mieszkania ciągnęła się niemal do ostatniego dnia obowiązywania umowy przedwstępnej. W końcu dopełniliśmy wszelkich formalności, bank dał nam kredyt i mamy już nowe mieszkanie. Od tygodnia trwa tam remont, może uda się przed nowym rokiem tam zamieszkać, ale nie nastawiam się na to za bardzo. Nie chcę kolejnego rozczarowania.

Zastanawiam się nad tym słowem: „rozczarowanie”… Czy rzeczywiście moja życie jest pasmem rozczarowań? Jeśli tak mi się wydaje, to pewnie dlatego, że dostrzegam tylko rzeczy złe, które mnie spotkały, a przecież tak nie jest. Wygląda zatem na to, że nie potrafię cieszyć się sukcesami, przyjemnościami.

Chciałbym o tylu sprawach napisać, ale z drugiej strony czuję, jak ogarnia mnie znużenie i obojętność. Przechodzę kolejny kryzys tożsamości, nie wiem już kim jestem, kim chcą być, nie wiem czy przypadkiem nie zwariowałem. Wszyscy mówią „Bądź sobą!”, a ja nie wiem co to znaczy. Nigdy nie byłem jedną osobą, żyłem na krawędzi braku samoakceptacji i zmyślonego życia. Uciekając w świat iluzji i omamów przeżywałem chwilowe szczęście, ucieczkę od rzeczywistości. To chyba tłumaczy, dlaczego wybrałem alkohol i narkotyki.