czwartek, 11 października 2012

W kilku słowach

Dawno tu nie zaglądałem; od mojej wizyty w Niemczech dużo się wydarzyło. Zmiany, które zaszły w dużej mierze były wynikiem już podjętych decyzji, jak choćby zaprzestanie uczestnictwa w terapii grupowej. Wprawdzie bezpośrednią przyczyną była zmiana planu zajęć na uczelni, późne godziny prowadzonych przeze mnie zajęć pokrywały się z terminami spotkań grupy, jednak mam poczucie, że już wcześniej planowałem to rozstanie, ale po kolei.

Nazywam sie... i jestem alkoholikiem.
Pobyt w Niemczech okazał się bardzo miłym i owocnym wydarzeniem. Niestety nie obyło się bez pewnych trudności. Każdego dnia, w trakcie wspólnej kolacji, uczestnicy sympozjum umijali sobie dyskusje piwem i nie ma w tym nic dziwnego; każdy dorosły, zdrowy człowiek ma prawo napić się piwa po całym dniu pracy. Ta reguła jednak nie miała zastosowania do mojej osoby. Szybko z resztą wyznałem przyczynę mojej abstynencji. Nikt nie robił z tego problemu. Jednak trzeciego dnia poczułem, że nie bardzo sobie z tym radzę, zapytałem koordynatora sympozjum o pomoc w znalezieniu mityngu AA. Niestety nic z tego nie wyszło, mityngi w tym mieście odbywają się raz w tygodniu i na następny musiałbym czekać sześć dni. Mimo trudności poradziłem sobie, zachowałem nie tylko trzeżwość, ale nie pozwoliłem ujawnić się głodom alkoholowym. Do domu wróciłem stęskniony za żoną i córeczką obiecując jednocześnie, że nie zostawię ich samych na tak długo póki B. jest jeszcze taka mała.

Po kilku dniach dowiedziałem się o zmianie planu. Pożegnałem się z grupą i obiecałem zachować trzeźwość, kontynuować terapię indywidualną i chodzić na mityngi. O tym, jak jest to ważne przekonałem się już niebawem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz