W pocigu, w przejściu na tyle wąskim, że nie ma mowy o zachowaniu bezpiecznego dystansu, otarłem się o pewnego podróżnego. Gdy uprzejmie powiedział "Przepraszam" - poczułem woń przetrawionego częściowo alkoholu. Efekt był piorunujący, niemal zakręciło mi się w głowie, a niemiłe wrażenie trwało całkiem długo.
Od kilku godzin jestem na miejscu, a moi gospodarze wiedzą już, żeby nie częstować mnie alkoholem, nawet jeśli jest to tylko aromat dodany do sera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz