piątek, 14 września 2012

W drodze

Jestem w drodze. Pakowanie walizki zajęło mi dużo więcej czasu niż powinno, głównie za sprawą lekkiego podenerwowania. Dodam tylko, że czwartkowa grupa niespodziewanie okazała się spotkaniem koncyliacyjnym. Więcej słuchałem niż się kłuciłem, przeprosiłem towarzyszy terapii za słowa, które mogli uznać za obraźliwe i rozstaliśmy się w pokoju. Zapewne bardzo tego potrzebowałem, bo ulga była olbrzymia. Następnego dnia kochałem cały świat. W dodatku coraz częściej czuję się szczęśliwy. Ciężko mi było rozstawać się z żoną i z córeczką. Już teraz za nimi tęsknię.

Za oknami pociągu coraz ciemniej. Na niewidocznym pi zmroku horyzoncie palą się czerwone lampy, to pewnie kominy, albo maszty zakładów przemysłowych, które czają się gdzieś tam w ciemności.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz