wtorek, 11 września 2012

Randka z żoną

Nazywam się ██████ i jestem alkoholikiem. 

Dziś nic specjalnego nie wydarzyło się. Załatwiałem trochę spraw związanych z moim wyjazdem do Niemiec, spotkałem się z doradcą finansowym, który wprawił mnie w zakłopotanie komentując mój i żony dotychczasowy plan emerytalny. Trzeba będzie dołączyć nawigację do wózka, którym jedziemy, używając metafory z branży finansowej. Najważniejsze jednak, że po raz kolejny udało mi się spotkać z żoną w środku dnia i razem zjeść obiad poza domem. Bardzo cenię sobie te nasze randki, nawet jeśli są dosyć krótkie i przy okazji jedziemy podpisywać w banku jakieś dokumenty. Wspólnych chwil spędzonych razem nikt nam nie odbierze, choćby nawet był to warunek odbycia podręcznikowej terapii uzależnienia od gorzały. 

Wreszcie otworzyli Marszałkowską, choć miasto nadal wygląda jak plac budowy, a ja ciągle natykam się na dziwne konstrukcje z desek i inne zapory. Zaczyna mnie po woli drażnić ten stan permanentnej bylejakości. Zobaczymy jak zareaguję na nieduże, konserwatywne niemieckie miasteczko.

 

Na sąsiednim bloku kolejna odsłona konfliktu kiboli zamieszkujących okolicę, a może nawet ten sam dom. Nie trzeba było długo czekać. Wątpię jednak, żeby jutro pojawiło się coś nowego. Poloniści są albo w mniejszości, choć do Konwiktorskiej rzut beretem, albo brakuje im refleksu. 



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz