czwartek, 16 sierpnia 2012

Ikar

Niemal nieustannie towarzyszy mi uczucie dumy z tego, jakim jestem kozakiem. Tak szybko wziąłem się za siebie, a efekty są widoczne jak na dłoni. Jeszcze do niedawna abnegat zarażony nieuleczalnym lenistwem, dziś praca niemal pali mi się w rękach. Zadania, których wykonanie zajmowało mi nie raz mnóstwo czasu, a nie obywało się bez kłótni z D., dziś robię automatycznie. Dostrzegam prędzej niż kiedyś przepaloną żarówkę, zostawiony na stole talerz, czy brudny garnek i rozwiązuję problem tak szybko, jak jest to możliwe. Najlepszym przykładem tych zmian jest tempo jakiego nabrało znalezienie większego mieszkania. Do niedawna każda uwaga D., że nie da się już dłużej mieszkać w tak małym mieszkaniu jak nasze, gdy ma się małe dziecko i męża bałaganiarza traktowałem jako atak na mnie. Miesiąc temu, zadzwoniłem do doradcy finansowego poleconego przez kolegę i umówiłem się na spotkanie. Dwa tygodnie później wybraliśmy interesującą ofertę, kilka dni później podpisaliśmy umowę przedwstępną, a dziś wnioski o kredyt trafiły do banków. 

Nie mogę się sobie nadziwić. Czuję, że stać mnie na dużo więcej. Już nie paraliżuje mnie strach, ani poczucie bezsensowności podejmowanych działań. Wszystko, co zaplanuję nie tylko ma szansę się spełnić, ale spełni się na pewno. Czas działa na moją korzyść, jak powtarza mi nieraz D., gdy widzi strach w moich oczach. Bardzo wiele zawdzięczam żonie. Jeszcze więcej sobie samemu. 

Co do tego ostatniego, nie jestem tak do końca pewien swoich racji. Bardziej chciałbym w to wierzyć, niż wierzę, że tak jest. Potrzebuję dowodów na to, że jestem w stanie kierować swoim życiem. Niektóre zdarzenia potwierdzają to, kiedy indziej pozostaje mi wiara w siebie. Nie zanoszę próśb do siły wyższej, nie mówiąc już o Bogu. Raduje mnie fakt, że w sobie samym znajduję potrzebną mi siłę. Nie mam nic przeciwko koncepcji Boga, ani przeciw ludziom, którym wiara pomaga przetrwać trudne chwile. Jednak to, że nie muszę uciekać się do szukania pomocy wypowiadając zaklęcia i starożytne imiona sprawia, że czuję się samodzielny i silny. Mam oczywiście, podobnie jak inni ludzie potrzebę duchowości, niemniej drogę do niej upatruję w pracy z własnym umysłem, w medytacji. 

Jeszcze dużo pracy przede mną. Czuję, że póki co dostrzegam jedynie stróżkę światła sączącego się z zewnątrz. Jest to jednak widocznym dowodem, że otaczający mnie kokon zaczyna pękać. 

Mam nadzieję, że nie doświadczę losu Ikara; on zapomniał o przestrogach, ja zanadto wierzę w moją nieomylność.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz